Hejka, mamy dla Was niesamowitą historię, która pokazuje, jak sport łączy ludzi na całym świecie. A w centrum tej historii – nasz człowiek, trener KS Posnania, Piotr Kurek. Poznajcie Aleda, gościa z Walii, który przyleciał do Poznania, żeby zmierzyć się z wyzwaniem Ironman 70.3. Był gotowy na walkę, choć na barkach miał ogromną presję – to był jego pierwszy triathlon, a wcześniej zaliczył tylko półmaraton. I co najważniejsze: zero wsparcia, zero trenera, zero ekipy. Tylko on i jego sprzęt.
I właśnie tutaj zaczyna się ta przygoda. Bo kiedy Aled jechał na strefę T1, żeby zostawić swój rower, wydarzyło się coś, co mogło przekreślić jego start. Bum! Gleba! Rower wylądował na ziemi, a przerzutka pękła. Znaleźliście się kiedyś w takiej sytuacji? W samym środku lasu, nie wiecie, gdzie dokładnie jesteście, a Wasz rower to teraz bardziej ciężar niż środek transportu? No właśnie, Aled miał dokładnie taki dylemat.
W końcu dotarł do strefy T1, ale tam okazało się, że sytuacja jest beznadziejna. Fachowcy z namiotu Shimano stwierdzili, że naprawa nie wchodzi w grę. Opcja? Wynająć nowy rower, ale trzeba było po niego jechać aż do centrum Poznania, wydać 500 zł i wrócić. Problem? Czas uciekał, a szanse na to, że zdąży na start, były równe zeru. Aled już widział, jak jego wielkie marzenie o Ironmanie się rozmywa.
Ale wtedy w jego historii pojawia się Piotr Kurek, który również startował i nota bene wygrał swoją kategorię💪 Facet z klubu Posnania Triathlon, który bez chwili wahania rzucił wszystko, żeby pomóc obcemu gościowi. Gdy Aled zapytał, czy ma jakiś rower na zbyciu, Piotr nie tylko odpowiedział “tak”, ale też w mgnieniu oka zabrał go do swojego domu, przygotował swój stary wyścigowy rower i… odmówił wzięcia jakiejkolwiek kasy. Totalnie bezinteresowny gest, który zmienił bieg wydarzeń.
Dzięki temu Aled wystartował i ukończył swój pierwszy triathlon, a to wszystko dzięki życzliwości Piotra. Aled był tak wdzięczny, że po wyścigu napisał na swoim profilu pełen emocji post, który możecie przeczytać poniżej. Nasz klub nie tylko wspiera swoich zawodników, ale jak widać, także tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportem.
Ogromny szacun dla Piotra i wielkie gratulacje dla Aleda! Oby takich pozytywnych historii było jak najwięcej, bo sport to coś więcej niż rywalizacja – to ludzie, którzy wspierają się na każdym kroku.